Zapukał młodzian do mędrca – zanucił basem. – Rebe, pyta, dwie diewuszki miłuję, którą mam za żonę wziąć? A która ciebie miłuje, pyta rebe. Ta mówi, że miłuje, i ta mówi, że miłuje, powiada młodzian, ale skąd mnie wiedzieć, czy miłuje naprawdę. A która lepiej kucharzy, pyta rebe. Jedna okropnie, mówi młodzian, i druga paskudnie, ale obie wyuczyć się przysięgają, tylko skąd mnie wiedzieć, czy się wyuczą. A która wierną i posłuszną jest, pyta rebe. Oj, rebe, teraz każda w ogień skoczy i świata poza mną nie widzi, ale za lat dziesięć, dwadzieścia – skąd mnie to wiedzieć! Rebe pokiwał głową i rzekł: Żeń się z brzydszą. Ale dlaczego z brzydszą, dziwi się młodzieniec. Na to objaśnia mędrzec zasadę szczęścia sprawiedliwego: jedną i tak odepchnąć musisz, a ładniejsza łatwo sobie znajdzie męża innego. Nie zrozumiało się.